Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tylko uwolnił od siebie! Ależ, mój panie, to znaczy poprostu, że pan uznajesz mnie za Ludwika de Lembrat i że obawiasz się oka sprawiedliwości.
Roland przygryzł usta. Rozumowanie więźnia proste a niezłomne niweczyło odrazu długo przygotowywaną kombinację, którą hrabia uważał za genjalną.
Zmusić Manuela do ucieczki byłoby to w istocie potępić go ostatecznie w oczach sędziów i świata całego. Człowiek pewny siebie i słuszności swej prawy nie ucieka się nigdy do takiego środka. Walczy on wytrwale do końca; ogłasza swą niewinność jeszcze na stopniach rusztowania.
Trzeba było odpowiedzieć cokolwiek na jadowitą uwagę Manuela.
Hrabia poprzestał na słowach:
— Tylko tacy, jak pan, obawiać się mogą sprawiedliwości.
Więzień wzruszył ramionami.
— Wynajdź-że pan — oświadczył spokojnie, wynajdź jakikolwiek pozór na usprawiedliwienie swej propozycji. Żaden nie przychodzi ci na myśl, nieprawda? Pozostawmy więc rzeczy, jak są, mój panie. Mojem największem przewinieniem, do którego przyznaję się otwarcie i za które odbywam właśnie pokutę — jest: że kocham kobietę, która już przedtem pan wybrałeś!
Sądzisz pan zatem?
— Sądzę, że obrażona miłość własna zniewoliła pana do odegrania niecnej komedii, które; ofiarą padłem. Z tego powodu budzisz pan we mnie więcej współczucia, niż nienawiści. Namiętność bywa szaleństwem, doprowadzić ona może do wszystkiego, nawet do pożądania zguby rywala.
Manuel wyświadczał bratu więcej zaszczytu. niż on w rzeczywistości zasługiwał.