Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do wymyślania ci, a będziesz najdoskonalszem. powtórzeniem nieszczęśliwej i płaczliwej figury biblijnego Joba.
— Trudno o dowcipniejsze trafniejsze porównanie, drogi mistrzu.
—Trzeba jednak koniecznie,synku, żebyś dziś jeszcze, zanim noc zapadnie, posiadał dobrego konia, ciepłą odzież i pełną kieskę.
— Do diabła! I któż to ten cud sprawi?
— Zobaczymy. Weź ten pierscień, dar mego przyjaciela Colignaca, i zanieś go do żyda. Zaliczy ci na niego, jak sądzę, około tysiąca, pistolów.
— Czy chcesz, mistrzu, sprzedać ten klejnot?
— Nie; chcę go tylko zastawić.
Gdy Cyrano kończył te słowa, lekki, ledwie dosłyszalny szmer zwrócił jego uwagę. Pochodził on z tarcia jakiegoś narzędzia metalowego o twarde drzewo i odzywał się w górze, w belkach pułapu. Tak przynajmniej zdawało się poecie, który z trudnością rozeznawać mógł rodzaj i źródło tego przytłumionego szmeru.
— Pełno tu szczurów — zauważył Cyrano.Ten zajazd jest doprawdy ohydną budą. Muszę wymóc na gospodarzu, aby rozstawił na strychu pułapki, bo te szczury przeklęte pożrą mi kiedykolwiek książki i papiery.
Gdyby szlachcic mógł był widzieć, co działo się naprawdę nad jego głową, zdziwienie jego byłoby niezmierne i większe z pewnością,niż na widok całego stada żarłocznych gryzoniów. Jak Hamlet krzyknąłby on:„to szczur”! i jak Hamlet miałby do czynienia z człowiekiem.
Tajemniczy mieszkaniec wyższego piętra nachylony był w tej chwili nad podłogą swej izdebki i z nadzwyczajną ostrożnością, przy pomocy jednego ze swych świdrów, robił w desce otwór, prze-