Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

może wynikiem umyślnego planu Rolanda, wszystkie główne osoby, przybyłe na zabawę, znlazły się w otaczającej go grupie.
Rinaldo obszedł tę grupę,podsuwając wszystkim z uniżonością swą tacę, i znalazł się niebawem przy Manuelu. Zamiast jednak podać młodzieńcowi chłodniki, stanął nieruchomo i jął wpatrywać się weń z natężoną uwagą, jakby coś sobie przypominając.
— Cóż tak mi się przyglądasz, przyjacielu?zapytał Manuel.
Rinaldo drgnął i zatoczył się, odgrywając znakomicie rolę człowieka, schwytanego na gorącym uczynku, Taca wysunęła mu się z rąk, kryształowe naczynia rozbiły się z brzękiem na posadzce.
Hałas przyciągnął w tę stronę większą część gości. Hrabia miał już publiczność, której pragnął i której potrzebował.
— Niezgrabjaszu!-krzyknął na Rinalda.
Służący przyjął obelgę bez zmrużenia oczu i przystąpiwszy do swego pana, szepnął mu coś na ucho.
— Czy wiesz, kochany bracie-przemówił głośno Roland do Manuela — co tak bardzo człowieka tego przeraziło?
—Nie zgaduję, doprawdy — odparł spokojnie młodzieniec.
— Oto, wydało mu się, że cię zna.
— To, bardzo możliwe. Ja wszakże go nie znam.
— Mówi nawet-nacierał Roland-że jest pewny swego, i dodaje...
— Cóż takiego dodaje?
— Że nie jesteś moim bratem.
Nadzwyczajna ciekawość objawiła się w tłumie.Świetne grono węszyło skandal. Manuel doświad-