Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tygodniami. Pozostawili mnie i Zuzannę na gospodarstwie, ojciec zaś zamierzał wrócić zaraz nazajutrz. Znam już te zamiary, nigdy nie wraca przed upływem tygodnia. Tej samej nocy burza rozpętała się na nowo i trwała bezustanku cztery dni. Była to najdłuższa i najstraszniejsza burza, jaką Wyspa Księcia Edwarda pamięta od wielu lat. Wszystko się porujnowało — drogi były formalnie zasypane, pociągi nie kursowały, a druty telefoniczne zamarznięte były zupełnie.
„I wtedy właśnie Jaś zachorował.
„Był już trochę przeziębiony, gdy rodzice wyjeżdżali, a po kilku dniach pogorszyło mu się jeszcze, lecz mnie nie przyszło na myśl, że może mu grozić jakieś niebezpieczeństwo. Nie mierzyłam mu nawet gorączki, czego nie mogę sobie wybaczyć, bo przecież to była z mojej strony szalona lekkomyślność. Prawdę powiedziawszy był to okres, kiedy zupełnie upadłam na duchu. Ponieważ mamy nie było, mogłam oddać się zupełnie rozpaczy. Byłam już zmęczona tem ciągłem udawaniem wesołości i teraz odpoczywałam, leżąc całemi dniami na łóżku i tonąc w łzach. Zaniedbałam nawet Jasia — okazałam się tchórzem, mimo przyrzeczenia danego Władkowi — i gdyby Jaś umarł, nigdybym tego sobie nie wybaczyła.
„Na trzeci dzień po wyjeździe rodziców Jasiowi pogorszyło się jeszcze bardziej i to tak nagle. Byłyśmy zupełnie same z Zuzanną. Gertruda wyjechała do Lowbridge jeszcze przed burzą i oczywiście nie mogła wrócić. Z początku nie byłyśmy bardzo przerażone, bo przecież Jaś miał już kilka