Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chłopcami, niż z dziewczynkami. Zaraz nazajutrz po swem przybyciu na plebanję pokłóciła się z Nan Blythe.
— Twoja matka to czarownica, — rzekła do Nan z przekąsem. — Rude kobiety muszą być czarownicami.
Potem zaczęła dokuczać Florze na temat jej ukochanego koguta. Twierdziła, że kogut ma stanowczo za krótki ogon. Flora ze złością poczęła argumentować, że Pan Bóg stwarzając koguty najlepiej wiedział jakie im przyprawić ogony. Oczywiście po tej krótkiej sprzeczce, nie mówiono już o tem przez cały dzień. Mary prześladowała również jednooką lalkę Uny, a gdy Una pokazała jej największy swój skarb, obrazek, przedstawiający aniołka, niosącego niemowlę do nieba, Mary orzekła, że aniołek ten przypomina jej jednego z widzianych duchów. Una zamknęła się w swym pokoju, wybuchając głośnym płaczem, lecz Mary wbiegła tam za nią, poczęła całować i prosić o przebaczenie. Zresztą żadne z dzieci nie mogło zbyt długo gniewać się z Mary, nawet Nan, która była dość zawzięta i szczególnie przewrażliwiona na punkcie swej matki. Mary stanowczo posiadała przemożny wdzięk. Najciekawiej ze wszystkich potrafiła opowiadać historje o duchach i od czasu jak się zjawiła w Dolinie Tęczy, spotkania stały się o wiele bardziej interesujące. Tylko chwilami przypominała sobie panią Wiley i wtedy ogarniał ją nagły smutek.
— Dziwne, że pani Wiley nie szuka mnie wca-