Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozstać się z Glen, ze starym cmentarzem i z Doliną Tęczy. Zasnęła jednak z niemiłą myślą o tem, że napastował ją Dan Reese, a ona nie potrafiła mu odpłacić pięknem za nadobne.

ROZDZIAŁ XVII.
Podwójne zwycięstwo.

Norman Douglas zjawił się w kościele pierwszej listopadowej niedzieli i wzbudził sensację, jakiej się zresztą spodziewał. Pan Meredith po skończonem nabożeństwie uścisnął mu dłoń serdecznie na stopniach kościoła i jak zwykle roztargniony, zapytał o zdrowie pani Douglas.
— Przed dziesięciu laty, gdy ją chowałem na cmentarzu, nie czuła się zbytnio dobrze, ale przypuszczam, że teraz osiągnęła ten spokój, którego tak gorąco pragnęła, — odparł Norman, ku wielkiemu zgorszeniu wszystkich, z wyjątkiem pana Mereditha, który oczywiście, jak zwykle, myślał o czemś innem i nie umiałby powiedzieć, o co zapytywał Normana i co mu ten odpowiedział.
Norman przyłapał Florę w bramie.
— Dotrzymałem słowa, jak widzisz, Różyczko. Będę miał teraz spokój do pierwszej niedzieli w grudniu. Świetne było nabożeństwo, mała, doskonałe. Twój ojciec więcej ma w głowie, niż się tego po nim można spodziewać. Ale zaprzecza sam sobie, słowo daję, że zaprzecza. Powiedz mu, że w grudniu chciałbym usłyszeć takie same siarczy-