Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krystji, lecz panna młoda już przez całe życie czuła do niego żal.
Zapominał o zebraniach kościelnych, lecz na szczęście pogody były słotne i nikt na zebrania i tak nie przychodził. Z pewnością zapomniałby również o odprawieniu niedzielnego nabożeństwa, gdyby Opatrzność nie zesłała mu pani Aleksandrowej Davis. W sobotę po południu do gabinetu weszła ciotka Marta i zameldowała, że pani Davis czeka na pastora w salonie. Pan Meredith westchnął niechętnie. Pani Davis była nieomal jedyną kobietą w całej parafji Glen St. Mary, której pastor zdecydowanie nie lubił. Na nieszczęście była również najbogatszą i pan Meredith lękał się ją obrazić. Coprawda sam John Meredith rzadko kiedy myślał o tak materjalnych rzeczach, jak podatki kościelne, ale kierownicy Zboru byli ludźmi praktyczniejszymi od niego, więc i wobec pani Davis mieli pewne zastrzeżenia. Gdyby nie ten ważny czynnik, lęk, że pani Davis może się obrazić, pastor zapomniałby o jej obecności w salonie natychmiast po wyjściu z gabinetu ciotki Marty. Pomny jednak rozkazów płynących z góry, zamknął tom teologji Ewalda i wolnym krokiem skierował się przez hall do salonu.
Pani Davis siedziała na kanapie, rozglądając się z wyrazem niechęci i obrzydzenia.
Cóż za straszny pokój! W oknach nie było rolet. Pani Davis nie wiedziała, że Flora i Una zdjęły je poprzedniego dnia, gdyż rolety były im potrzebne do zabawy, a potem zapomniały je zawiesić na nowo. Firanki w oknach były zgniecione