Strona:Lucjan Szenwald - Utwory poetyckie.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

temu wyście winni, Demony, których brudne, złocone ręce
wysyłają po nasze głowy żołnierzy w mundurach i kaskach.

Szturmujcie w mur naszych serc taranami zawrotnych tortur
po stokroć — i po stokroć powleczcie na śmierć,
i po stokroć, i po stokroć! strąćcie
w pustkę katakumb —
— podobne ptakom,
wylecą słupy jasności i rozepchną portal!

Najrozpaczliwszych katorg
konstruujcie żelazne kręgi, niech armaty odszczekają pogrom —
— wstaniemy!
Wstaniemy, jak ocean, jak olbrzym, jak ogrom,
i zwalimy w ruiny zator!

Zatłuczemy kolbami bestię,
której kadłub czarny i zimny
drogę do szczęścia grodzi.

Moc truchleje, bo Miłość się rodzi:
bracia, do mnie! Na wieczny chrzest jej
śpiewajmy hymny.

Kwadryga, 1929 r.