Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żność zawsze wzniosła, szlachetna, a chociaż wiele zważał na formę, robił to z przekonania, że co piękném jest w sobie, piękném być powinno i na zewnątrz. Zresztą o ile był surowym dla cudzych utworów, o tyle, a może i więcéj dla swoich, bo je najczęściéj lekko sobie cenił. Miał on to wieczne niezaspokojenie, będące wysokich artystów udziałem, że z niczego się nie cieszą co zrobią, w czém wręcz są niepodobni do płytkiéj mierności zawsze zadowolonéj z siebie. Tylko ten, kto nosi w duszy ideał, może chorować na wieczne niezaspokojenie; les difficiles sont malheureux, powiedział Lafontaine; zwykłych ludzi nie napastuje ta szczytna choroba.

XIII.

Jeżeli szczęście domowe, do którego tak wzdychał, kwitło w Luboni, jeżeli życzenia jego spełniały się w pomyślności dzieci — to nadeszły wypadki, które serce Polaka, obywatela, zatruły niezmiernym smutkiem. Było to coś tak strasznego, tak nieludzkiego, jak zamach bratobójczy.
Wypadki galicyjskie w r. 1846 w oczach jednych mogły być zasłużoną karą, w innych straszném ostrzeżeniem. Do tych ostatnich nale-