Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robiono autorowi Kirgisa, że na stepach nie przypomniał sobie Polski. Zarzuty te są niedorzeczne; bo w wolnych tylko krajach czynić je można wolno piszącemu. Waryatem byćby trzeba; aby dla wierszy lub romansu wystawiać się na Sybir i knuty; zwłaszcza kiedy już raz zakosztowano goryczy wygnania.
Inny ja i gruntowniejszy uczynię zarzut autorowi. Tak on wysoko uidealizował Zosię Strawińską, że już ją na tym szczycie koniecznie utrzymać należało, aby wiarę naszą w taką doskonałość umocnić. Ale cóż się stało? Dawny jéj kochanek, któremu była przewiniła, którego wszystkie zabiła nadzieje, brat męża, wojownik dzielny, najszlachetniejszy, najnieszczęśliwszy z ludzi, haniebną ma umierać śmiercią. Zdaje się, że ta Zosia która tyle mu winna, ta Zosia tak tkliwa, szlachetna, religijna, doskonała, coś przynajmniéj dla niego w téj okropnéj sytuacji uczyni; a tu nic a nic. Pieści się z mężem, kłopoci jego chorobą; przyjmuje księcia moskiewskiego; układa podróż za granicę, a żadnego czynu, żadnego nawet słowa nie ma dla Michała. Jakże mam autorowi twórczość wielką przyznać, kiedy z takiéj sytuacyi, z takiéj duszy nic wydobyć nie