Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

22 funtową dość długą armatę. Dziewczynka przynosi świécę — gaśnie; przynosi powtóre gaśnie; po trzecie — gaśnie. Wówczas niecierpliwi się i każe jéj otulone przyniéść światło; co téż uczyniła. Odebrawszy je, posłał dziewczynkę z listem do proboszcza, przepraszając go za bezecny postępek, którym plami ziemię jego parafii. Ostatnie wyrazy listu były „Przepuść mi Boże!“
Dziewczynka poszła, a on do długiéj laski przywiązał świecę zapaloną; klęknął przed działem, twarz do wylotu kuli obróciwszy, proch zapalił przedłużoną święcą — działo strzeliło — i roztrzaskało mu zupełnię głowę, tak że i śladu jéj nie zostało. — Ksiądz słyszy strzał — leci z ludźmi... już po wszystkiemu!
Chciał z nim Rogier (syn) koniecznie i koniecznie jechać na wyspę; ale że wtenczas miał katar, więc mu i ustnie i karteczką zostawioną zakazał. Dodano mu raz na zawsze sekretarza który go nigdy nie odstępował; lecz i tego zmusił do pozostania we wsi, gdzie wziął świécę, i dał mu do kopiowania papiery. Mimo surowego zakazu przyjechał za nim sekretarz na wyspę,