Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

straszliwy, którym najzacniejszy z ludzi umarł. Pokazało się teraz że już od dwóch lat miewał Raczyński napady czarnéj melancholii, które przecież krótkie i przelotne bywały. Żonie tylko i niektórym domownikom stan ten był znany, lecz go tajono ile możności. W ostatnich ośmiu miesiącach przyłączyło się jeszcze i najboleśniejsze ściśnięcie serca, a w ostatnich dwóch miesiącach zaród choroby, która go zgładziła, tak się rozwinął, że już i doktor wahał się czyby go nie zostawić pod strażą. Przeniesiono podróż do Włoch, jako mniéj gwałtowny środek. Przystał na to lecz śmierć prędzéj nastąpiła, nim przygotować zdołano wszystkie paszporty. Od roku przyznawał się spowiednikowi, żonie, że myśli samobójstwa odeprzeć nie może; codziennie pacierz oddzielny mówili razem ku odwróceniu téj myśli; pilnowano go i w domu i w drodze; goręcéj niż zwykle modlił się i wszelkich przepisów kościoła się trzymał — nic nie pomogło; moralna choroba, i boleści serca tak gwałtownie się wzniosły, że nakoniec obłąkaniu uledz musiał. Obłąkanie to i śmierć z obłąkania, tak były pewne, że nie tylko lekarze zaświadczyli to najsumienniejsi, ale nawet władza kościelna kazała go na