Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

świętéj ziemi pochować. Gdzie czyn ostatni w tak nadnaturalnéj jest sprzeczności z całém życiem człowieka — tam niezawodnie było obłąkanie umysłu. Widziałem go u siebie w lecie, przed miesiącem byłem u niego, i choć nikomu tego nie mówiłem zauważałem obłąkanie oczywiste, i przewidywałem coś okropnego.
Cóż to za dramat straszliwy odgrywał się w jego duszy, jaka walka! pasował się bowiem z obowiązkami względem kraju, z tak silnie ugruntowaną w sobie religią, i z tém przywiązaniem do żony i syna, które tak gorącemi teraz się okazały. Wiedział że czyn haniebny spełnia — spełnił go przecie! Aby pojąć czyn podobny w takim człowieku, trzebaby pojąć wprzódy ten stan duszy nadnaturalny, gdzie samo życie jest chorobą; istnienie ciężarem nieznośnym; śmierć potrzebą. Choroba tak moralna jak fizyczna, gdy do najwyższego dojdą stopnia, zarówno śmiercią kończyć się muszą obiedwie, i żadna nie jest samowolności skutkiem. Ludzie potępiają podobne zgony, i słusznie czynią; ale Bóg lepszy i litościwszy od nich, częściéj niż myślą, przebaczy.
Z największym namysłem przygotowywał