Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez usta Niemcewicza przemawiała z jękiem
Wzruszała ją twym losem, zadziwiała dźwiękiem
Ozwij się, ozwij piękną ojców naszych chwałą,
Zapal ogniem słów twoich tę młódź pozostałą,
Przypomnij przekazaną tylu cnót puściznę,
I przynajmniéj w jéj sercach uratuj ojczyznę.“ —

Jak uwielbiał surowy charakter, niezmordowaną pracowitość, ascetyczną skromność życia Staszica, te kilka słów z listu do Jędrzeja Koźmiana najwymowniéj objaśnią:

„Już siódmą elegię odbieram na zgon Staszica. Cóż to za brednie! Czy im Lubecki płaci za to, czy téż to zemsta wieszcza Ilionu? tak się bowiem nad nim pastwią, jak on nad Homerem![1] Czemuż tylko oni piszą, czemu twój Ojciec się nie ozwie? Klasyczne cnoty godne klasycznego pióra. Ja dziwić się jedynie i uwielbiać mogę. Plutarch by nim nie wzgardził. W społeczeństwie warszawskiém będą coś wyszukiwać zapewne na niego, jak tego tylekroć świadkami byliśmy; jedni będą śmieszności podchwytywać, drudzy skryte jakieś wynajdywać występki; bo taka kolosalna cnota nadto drugich poniża, a tego miłość własna nie przeba-

  1. Staszic tłumaczył Iliadę wierszem białym.