Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Woltera, Horacego lub Wirgila. Wprawdzie powoływano się ciągle na klasyków greckich i rzymskich, ale tych piérwszych wcale nie znano, a drugich zbyt powierzchownie. Na utrzymanie tego kierunku wiele wpływała pozycya tych, co stali na czele literatury; byli to bowiem ludzie głośnego patryotyzmu, piastujący wysokie urzędy, majętni, używający powagi; i ci mimowolnie stali się stróżami zachowawczości, a raczéj po stracie politycznego bytu czując się nagle przywróconymi do bytu, a chcąc pozostać w konsekwencyi, ochraniali go nawet w dziedzinie myśli. Łatwo stąd wytłómaczyć sobie tę uporczywą walkę, jaką staczali z romantyzmem, którym Litwa zelektryzowała Koronę.
Nic dziwnego, że Morawski żyjący w téj atmosferze, a do tego od dzieciństwa zaprawiony na literaturze francuzkiéj (miał bowiem nauczyciela emigranta), — skłaniał się ku wyobrażeniom literackim panującym w stolicy, i myśląc naprawdę o podniesieniu sztuki dramatycznéj, nie znalazł co lepszego do przekładu nad Andromachę Rasyna. Wszelako oddaję mu tę sprawiedliwość, że ją przełożył wybornie; jakby ją sam oryginalnie napisał, tak czyta się gładko. Któryś z ów-