Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ognia zapału, ani szczytnego nieładu, ani oryginalności myśli; wszystko to zastąpione symetryą, tolerancyą, wykwintem, zdrowym rozsądkiem i umiarkowanemi prawidłami mierności. W siedmnastym wieku była to reakcya biorąca w karby dobrego smaku roznamiętnione wojnami o wolność i religię życie narodów. Napoleońskiemu imperyalizmowi dogadzał ten kierunek zostawiający piszącym rolę mdłych naśladowników mniemanego klasycyzmu.
Grono ówczesnych koryfeuszów naszéj literatury, czy przez wyrozumowanie, czy instynkt zachowawczy, pozostało na téj drodze, obierając sobie za wzór pisarzy wieku Ludwika XIVgo, tak spętanych prawidłami formy i konwencyonalności języka, że niepodobna było w to przepełnione naczynie nic nalać swojego, wszelka bowiem nowa śmiałość czy pomysłu, czy słowa, czy formy, zaraz poczytywaną bywała za przeniewierzenie się arcywzorom, niebezpieczne nowatorstwo, mogące wtrącić literaturę ojczystą w przepaść znikczemnienia. Opinia powag bądź ustna, bądź pisana, najwięcéj czepiała się wyrazów i wyrażeń, wymagała po autorze gładkości, pięknego brzmienia okresów, a nadewszystko żeby nic nie powiedział takiego, coby się nie opierało na powadze Kornela, Rasyna,