Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

drugi mędrzec rozprawiający o cnocie. Szkoła świata zrobiła właśnie Reja czem był: najzupełniejszym wyrazem swego społeczeństwa; beziné byłby może niewolniczo naśladował którego z rzymskich poetów lub prozaików, i to z czasów upadku literatury, jak właśnie wtenczas miano we zwyczaju, lubując się nietyle w Wirgilim, Horacym, Cezarze i Liwiuszu, ile w Lukanie, Plutarchu lub Senece. Pokrewny mu pismami Montaigne najwięcéj kochał się w wymienionych pisarzach i najwięcéj z nich czerpał. W ogóle zrobiono tę uwagę, że klassycy drugiego i trzeciego rzędu więcéj znaleźli wielbicieli w epoce restauracyi klassycznéj, niż pierwszorzędni. Reja umysł czerstwy i prosty, widział i czuł rzeczy po prostu; wyobraźnia i fantazya uśpione w nim, nierozbudziły w sercu tych wyższych pragnień i marzeń poetyckich, które unoszą w inne, lepsze światy, jak te, po których chodzimy. Dumać, tęsknić, melancholizować, ani mu przeszło przez głowę, jemu, fortunnemu dziecku, które trwoniło tylko nadmiar życia, które wszystko znajdowało do koła siebie piękném, dobrem, pomyślnem, a jeżeli co zawadzało jego ideałowi, to chyba zwykłe przywary i wady ludzkie, na które miał sporą torbę mora-