strzeżeń chwytanych na uczynku; słowem, odbicia się tego społeczeństwa, na jakie autorka codzień własnemi patrzyła oczyma. —
Co do pierwszego: Malwina ma główną zaletę w ruchliwości akcyi, w utrzymaniu ciekawości czytelnika do końca przez wplątanie go w najdziwaczniejszą intrygę. Żywa wyobraźnia autorki zatrudnia co chwila różnemi niespodziankami wcale efektowemi, które trącają niekiedy o nadzwyczajność i niepodobieństwo, a częstokroć są powtórzeniem scen i obrazów używanych i zużytych przez współczesnych romansistów. Nieopowiadając tu treści znanéj powszechnie, tyle napomknę, że zawikłania pochodzące z tych dwóch bliźniaków Ludomirów, tak są nieprawdopodobne, jak i owe turnieje, które zapewne dały powód wcale nieusprawiedliwiony, pewnemu krytykowi[1] że Malwinę położył tuż obok Koloandra i Leonildy. Sceny te grzeszą wadą wyszukania i naciągań. Dodajmy do tego spotkania się nadzwyczajne, znikania nagłe, trafy losu najdziwaczniejsze, a znajdziemy w kompozycyi Malwiny nic innego, tylko użycie tych samych środków i sprężyn jakiemi się posłu-
- ↑ Sowiński, o uczonych Polkach w Warszawie 1821 r.