Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nym w ówczas za jedyne narzędzie mogące oddać tkliwe i delikatne uczucia.
Ta uwaga naprowadza, w braku bliższych szczegółów na ten prawdopodobny domysł, że Malwina powstała daleko późniéj, kiedy jéj autorka przeszła już przez gorzką szkołę doświadczeń; nauczyła się obserwować i poznawać ludzi; patrzyć z wysokości swojéj moralnéj na grę namiętności; oceniać skryte pobudki, zgoła, ogarniać świat rzeczywisty grający do koła niéj wszystkiemi interesami i sprężynami życia. Serce jéj, które tyle cierpiało, które zasługiwało aby kochać i być kochanem, szukało choćby urojonego świata, urojonych postaci, urojonéj miłości, dla powierzenia im własnych tęsknot i marzeń. Była to właśnie ta poetyczna szata w jaką oblokła swoją bohaterkę i bohatyra i scenę, na któréj ich pokazała; reszta jest owocem poznania charakterów i stosunków towarzyskich, tak, jak je malowała rzeczywistość. Ztąd możnaby dwie strony ukazać w tym romansie: jedną jako płód wyobraźni i maniery urobionéj podług współczesnych romansów francuzkich przedstawiających świat i ludzi zbyt konwencyonalnych, a często zbyt nieprawdziwych; drugą jako owoc studyów branych z natury, po-