Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

które smażyło się nad lampą, przelał był ingredyencyę znajdującą się w małej flaszeczce we flaszeczkę większą. Dostrzegł tego Cagliostro, zwołał cały areopag i narobił gwałtu, dowodząc, że ten (Moszyński) co niedawno wydrwiwał jego dzieło, teraz widocznie przywłaszczył sobie cząstkę nieocenionego płynu, aby na swoję rękę robić złoto. Wszyscy obecni ujrzawszy zmniejszoną ilość płynu, przekonali się, że mistrz ma słuszność pomawiać Moszyńskiego o nieprzychylne zamiary i dalejże piorunować przeciw niemu, ale Cagliostro uniesiony wspaniałością właściwą geniuszom, zapewnił ich, że potrafi zapobiedz temu nieszczęściu i tak zrobi, że Monstrum żadnéj korzyści nie odniesie z owego płynu. W podobny sposób znalazł się raz sławny szarlatan hrabia St. Germain, bo gdy kamerdyner ukradł mu był receptę na cudowny proszek i chciał podług niéj leczyć, hrabia odrzekł najspokojniéj: Już ja tak zrobię, że w rękach tego hultaja recepta straci swą dzielność. Uczniowie Cagliostra przeświadczeni jawnem zniknieniem części płynu rozumowali sobie, że Moszyński będąc zawołanym chemikiem, pewnieby niebrał jednéj trzeciéj części téj drogiéj materyi, gdyby nie była coś warta. Widocznie ma on