Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czystsze złoto... Każda ta operacya, jak mówił, potrzebowała do sześciu tygodni czasu.
W ciągu tym gdy złoto będące w pierwszym passażu, smażyło się nad lampą, chciał Cagliostro natchnąć jednego z nowych adeptów silniejszą wiarą w swoję potęgę, i tym sposobem wywołał ducha Wielkiego Kofty, żyjącego przed tysiącem lat. Kofta ten rzeczywiście pokazał się, był otyły, w białych szatach, z białym włosem i w wielkim turbanie na głowie. Gdy zaś ów Wielki Kofta zapytał swego adepta, co widzi? Ten odrzekł w sposób bardzo naiwny: że widzi jak sam Cagliostro przebrał się w białą maskę z długą brodą. Odpowiedź ta niebardzo przypadła egipskiemu arcykapłanowi do smaku; bo zdmuchnął zaraz dwie świece i słychać było w ciemności jak z niego spadał biały pudermantel i reszta ubrania, aby zapewne lżéj mu było wracać do Egiptu....
Różne te niepowodzenia przypisywał Cagliostro najwięcéj Moszyńskiemu, który jeden nietracił głowy śród ogólnego entuzyazmu i dlatego w oburzeniu swojem nazwał go kilkakrotnie sacrilège monstre.. Hrabia śmiał się z epitetów, lecz szarlatana niespuszczał z oka. Zdarzyło się raz, że Moszyński czuwający nad owém jajem filozoficznem,