Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stem jak myślę, i nie chcę się zamieniać na żaden charakter tych wszystkich ichmościów. Całuję nóżki matki dobr. Ściskam Was serdecznie, na zawsze z statecznością.
T. Kościuszko.

95.

Rotmistrze P. i P. uwiadomili mnie, że byłem przyczyną łzów jej wylania. Tak drogie krople z pięknych źrenic, aby były zbierane z posądzenia mojego, W mem uczuciu największe sprawia umartwienie. Klękam przeto i całuję rączki, póki jej nie przebłagam. Ale nie myśl, abym myśl miał kiedy oczerniać ją, tylko sposób otwartości mojej wrodzonej był skutek. Co widzę, myślę i słyszę, opowiedzieć osobie przyjaznej nigdy nie zaniedbałem. Teraz się poprawię, nigdy odtąd otwartości mojej do pani nie użyję, myśl nawet wstrzymaną będzie. Uszczęśliwienie drugich w największem u mnie jest poszanowaniu, i swoje sakryfikować jestem gotów, i to tak szczerze powiadam, jak wierzę istności przedwiecznej a dobroczynnej dla nas. Daruj przeto mnie,