Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszedł — w sieni krata kowana[1]
W kwiaty, ptaszki i w iglice.
We drzwi zapukał dębowe…
Nic… Minęła długa chwila…
Janek powtórnie kołata;
Zamek zgrzytnął i połowę
Drzwi powoli ktoś uchyla.
Janek widzi łysą głowę,
Pod łysiną twarz pyzata,
Jedno oko patrzy, zdrowe,
A na drugiem czarna łata.
— „No, i kogóż Waść tu szuka?“
— „List mam do Mistrza Marcina.“
— „Zobaczymy — Mistrz odmruka —
Wejdź!“ — schowała się łysina…
Wszedł. Mroczna była komnata,
Sklepienie w niej, jak w kościele;
U potężnego komina
Banie, lejki, rurki, słoje,
Gnaty dziwne i piszczele
I straszne, wypchane ptaki,
Wszędzie pergaminów zwoje,
Ksiąg olbrzymich bardzo wiele,
Tablice z tajnymi znaki…

  1. „..w sieni krata kowana“ po dziś dzień w niektórych starych kamienicach krakowskich zachowały się śliczne kraty, misternie kute z żelaza, oddzielające sień od wejścia na schody.