Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ II.
PRZYBYCIE DO KRAKOWA.


Jak tam było w tej podróży,
I jak długo szedł piechotą,
I którędy — mniejsza o to.
Dość, że świata kawał duży
Przewędrował, zanim w końcu
Ujrzał Kraków: łuną złotą
Grały wieże, dachy, mury,
A nad miastem zamek w słońcu
Świecił błyszczącemi ściany
Na grzbiecie wawelskiej góry
I spozierał w nurt wiślany.
Więc do miasta szedł chłopczyna;
Idąc przez ludne ulice
Pyta o Mistrza Marcina,
Bo list miał doń od plebana.
Wskazano mu kamienicę,