Strona:Lubiński - Wianek z Górnego Śląska.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drogo wódz polski wygraną zapłacił,
Bo jedynaka z własnéj ręki stracił.

Z nańką na czele i biednem dziecięciem
Wodza polskiego szedł Niemiec ohydny
Do szturmu na zamek, — tak niemowlęciem
Jak tarczą się broniąc, myślał bezwstydny
Przez ojca pokonać wodza hardego,
Lecz trafił Niemiec na Lacha prawego.

Runęły baszty zamku olsztyńskiego,
Nie będzie śladu wkrótce po ruinie,
Lecz świetne imię Kaspra Karlińskiego
Z ludzkiej pamięci wiecznie nie wyginie,
Z niem sława cnoty polskiej nie zgaśnie,
Aż Polska sama pójdzie kiedyś w baśnie.






Powrót do domu.

Że tam pięknie za górami,
Pragną oczy w świat,
Ale serce pragnie wrócić
Do rodzinnych chat.