Strona:Lombroso - Geniusz i obłąkanie.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
WSTĘP I HISTORYA.




Smutnem bardzo jest zadanie nasze: stopniowio skalpelem analizy rozcinać i niszczyć te powiewne i tęczowe osłony, któremi upiększa i łudzi się człowiek w swej dumnej małości i w zamian bożyszcz czczonych dotychczas, zamiast najmilszych rojeń — nie módz dać nic, oprócz chłodnego uśmiechu cynika. Jest to wszakże konieczny wynik służenia prawdzie. Tak np. fizyolog zwolna zaczyna uważać miłość jako wzajemny stosunek słupków i pręcików, a myślenie — jako prosty wynik ruchu molekuł.
Nawet genialność, ta jedyna władza ludzka, przed którą bez wstydu można ugiąć kolana, została zaliczoną przez niektórych psychiatrów, wraz ze zbrodniczością, do form teratologicznych umysłowości ludzkiej, do pewnego rodzaju zboczeń umysłowych.
Ta profanacya, ta bezbożność, nie jest wyłącznie dziełem samych lekarzy, ani też produktem sceptycyzmu współczesnego
Jeszcze Arystoteles, patryarcha wszystkich filozofów, zauważył, że wskutek przypływu krwi do głowy, „wielu ludzi zostaje poetami, prorokami lub wieszczbiarzami, jak np. Marek Syrakuzanin, który pisał wcale niezłe wiersze póki był obłąkanym, wyzdrowiawszy zaś, utracił tę zdolność” (De prognost. I 7). W innem miejscu powiada znowu: „zauważono, że ludzie sławni w poezyi, polityce i sztuce byli albo melancholikami i szaleńcami jak Ajaks, albo mizantropami jak Bellerofont. Obecnie widzimy to samo u Sokratesa, Empedoklesa, Platona i wielu innych, głównie zaś u poetów. Ludzie, którzy mają żółć obfitą i zimną (właściwie krew), są leniwi i głupi, ci zaś