Strona:Listy o Adamie Mickiewiczu.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— «Ot w entuzyazmie zapomniał się stary, nie bierz tego à la lettre» i tu Adam westchął znowu, a kiedy nic nie mówił uważałem że należy nie zabierać mu czasu i odejść, wstałem więc i z nieśmiałością wyciągnęłem rękę, którą on silnie po męzku uścisnął, prosząc żebym go odwiedzał i adresu mojego zażądał.
Takie było moje pierwsze widzenie się z Adamem, o innych w dalszych listach.
Przyjmij wyrazy serdeczne,

Teofil.




Kochany Panie Władysławie,
Florencya, 5 czerwca 1874 roku.

Żeby narysować olbrzymią górę, należy być z daleka od niéj i jak najniżéj się pomieścić; téj zasady trzymam się pisząc o ojcu. Myślą siadam u nóg téj postaci i ztąd jeśli nie jego całość, to przynajmniéj wielkość i piękność nakreślić probuję. Pamięć powraca mi wszystko co przeminęło, poczém przeszło długich lat dwadzieścia, a jakich lat, jakich klęsk!... Dajmy temu pokój, nie poruszajmy grobów.....
Pamiętacie Korylskiego, w kraju inaczéj on się nazywał, na emigracyi skłócony z rodziną i oburzony jak powiadano postępkiem niepatryotycznym brata, odmienił nazwisko; była to także osobliwość w swoim rodzaju, a jakiego przywiązania do ojca i całéj rodziny to sami wiecie najlepiéj. Adam, kwadratura koła, lekcye języka polskiego jakich pannie Helenie i Olesiowi udzielał, dni jego zapełniały, resztę zbywającego czasu poświęcał przyjacio-