Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mniej, tych trudności i okropności nie widzi się wcale, nikną one zupełnie. Czy myśli Ojciec, że może my tu mamy lepiej na Madagaskarze? Bynajmniej. Jeżeli Ojciec może czytał, albo słyszał opisanie Madagaskaru i wydaje się Ojcu to wszystko dodatnio bardzo, to mówię Ojcu, że się Ojciec myli na pewno. Przekonałem się już nie raz i nie dziesięć tutaj, że to, co mówią i piszą o Madagaskarze, to nie wiem, czy jest pół na pół prawdziwe. Będąc jeszcze w Krakowie, czytałem w misjach francuskich, których mi Ojciec pożyczył, opis schroniska, léproserie d'Ambahivoraka et de Marana. Czytając, myślałem, że to szpitale zupełnie dobrze zorganizowane, a czy nie widzi teraz Ojciec, co jest w rzeczywistości? Tak samo jest ze wszystkiemi opisami i opowiadaniami. Sama przyroda — proszę zamienić mróz na upał, a niewielką Ojciec znajdzie różnicę między Madagaskarem a Sachalinem. Ufam mocno, że Najśw. Pani wysłucha moje niegodne prośby i wyśle mnie na Sachalin. Mam też i o sobie coś nowego donieść Ojcu co do zdrowia. Plama na pulsie prawej ręki, o której Ojciec wie oddawna, przedtem powiększała się, a teraz od jakiegoś czasu nietylko że się nie powiększa, ale przeciwnie, zmniejsza się, wprawdzie powoli, ale się zmniejsza. Pokazałem to O. Decés i on potwierdził to samo. Jeżeli to był początek trądu, to być może, że Matka Najśw. wyleczy mnie tak samo, jak Józefa ze ślepoty. Sądzę tak dlatego, że kiedy Najśw. Pani daje powołanie na Sachalin, to też da łaskę, że będę mógł pójść za tem powołaniem. Jak mój szpital będzie się miał ku otwarciu, to dam się zbadać naszym dwu Ojcom doktorom