Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śliwi będą soldats, y która Kompania co ią Wć zowiesz la Vôtre?
Więcey czas nie pozwala, y droga do Jawarynu dokąd mil tu siedm węgierskich w bok, y znowu albo wodą, albo lądem zabiegać drogę przed Komorą potrzeba woysku. Audyencya przy tem Posła Tekolego. Aleć podobno y to co się napisało, nadprzykrzy się czytać. Całuię iuż tedy, (a w rzeczy samey nie w słowach tylko to uczynić, tysiąc razy przez dzień myślę,) wszystkie śliczności serca mego, począwszy od nayślicznieyszych włosów, aż do naywdzięcznieyszych stópeczek s. m. jedynego kochanego. — A Mr le Marquis et a ma soeur mes compliments. Dzieci całuię y z duszy obłapiam. Xiążęta pozdrawiam. — O nowiny francuskie w gazetach i holenderskie prosimy aby nam przysłać. — Kiedy się, da P. Bóg, z sobą obaczymy, y gdzie, o tem myśleć, nie tylko zgadnąć niepodobna. Dosyć że teraz na głowę wszyscy się proszą do Polski, do której, żebym ia tylko dyszlem nakierował, nie rozumiem, żeby się tu dusza iedna została, chyba ci, coby nie mieli na czem y o czem. — Mr Kielmski[1] a chassé de son régiment son cousin et son Lieutenant-Colonel: il le faut donc compter pour un mort. Sa compagnie de cavalerie était augmentée de quelques Towarzysz, et son Lieutenant est blessé. Je le attends ici avec impatience.




  1. Marcyan Chełmski oboźny koronny.