Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego, w którey były nakształt portugałów trzy sztuki złote, ale cieńkie, iak pargamin, gdzie coś na nich pisowano de la cabalistique. Ja teraz w tem noszę ów maleńki obrazek Nayświętszey Panny od Wci s. mego. Skarb zaś w pieniądzach grubych gdzie się podział, tego zgadnąć trudno; bom ia pierwszy stanął u namiotów Wezyrskich, a nie widziałem, żeby go rozrywać miano. Snadź albo był między woysko rozdany, albo go było nie nadwieziono, albo go też przodem wyprawiono; ponieważ niektórzy Turcy, iako y Tłumacz naypierwszy, poczęli ieszcze o czwartey po południu uciekać, iako iego poymany powieda sługa, obaczywszy że iuż woysko nasze ku ich obozowi zbliżać się poczęło.

W Tekolim, moia duszo, ia się nie kocham; ale nad narodem Węgierskim mam wielkie miłosierdzie, bo są okrutnie utrapieni. Byłem też na Zamku w Preszburku: naywiększy tam specyał widziałem, ciało całe Ś. Jana Jałmużnika. — Od Apafiego[1] miałem list, który wykupił od Turków Zakonnika iednego, y przysłał go z kartką w cyfrze, że się dobrze stało; że sobie Turcy życzą pokoiu z Niemcami, (ale ia tego nie pokazał), przestrzegaiąc przy tem, że Tatarów chce posłać Wezyr do Polski: ale to podobno było dla tego, abyśmy my się wrócili do Polski, nie zbliżaiąc się do Państwa iego. — Że listu

  1. Apaffi Xiąże Siedmiogrodzki.