Strona:Liryka francuska. Seria druga.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy kurowie pieją w jutrzenkową porę,
Tedy Monna Kerywel rzecze matce swej:
»Córa matki mojej ma dziś serce chore,
I zarazą sklętą jest choroba jej«.

— »Nie rozpaczaj Monna, rada tu się znajdzie:
Oto ci zbudujem nowy biały dom,
Dom ci wybudujem na Wysokiej Landzie,
Byś tam w tajemnicy dała płynąć łzom.

Będziesz płakać wiecznie w twoim nowym domu:
Płakać w dzień i w nocy! Płakać w skwar i w śnieg!
Aż rzekną, żeś wdowa, co tam pokryjomu
Opłakuje męża, który w morzu legł«.

— »Na Wysokiej Landzie nadmiar smutno będzie!
Chciejcież mi przynajmniej dać — na żywy Bóg —
Przyjaznego sługę, co tam wraz osiędzie,
By mi niecić ogień, wodę nosić mógł!«.

— »Monna! ty nie będziesz mieć wiernego sługi!
W twoim nowym domu będziesz sama żyć!
Sama z zimnym wiatrem ponad polne smugi
Na Wysokiej Landzie będziesz łkać i śnić«.


∗             ∗


Monno Kerywel na Wysokiej Landzie!
Krzyżyk włóż i piękną uczyń się do snu:
Oto słodki rycerz dzisiaj cię odnajdzie, —
Lecz zaślubnik zmarłych rycerz-duch, Anku!