Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sferach rządowych. Denissow niezadowolony w wysokim stopniu, z zawodu jaki go spotkał osobiście, krytykując zawzięcie każdy czyn rządu obecnego, wyrażał się z surowością nieubłaganą o wszelkich „głupstwach“ (według niego) popełnianych w Petersburgu.
— Dawniej — utrzymywał — trzeba było Niemca z urodzenia, aby zrobić w Rosji karjerę. Obecnie dostępują łaski w sferach dworskich ci jedynie, którzy należą do koterji Tatarinowa i Krüdner! Czy ma to jaki sens pytam się was, oddawać pułk Semenowski takiemu prostemu żołdakowi jak Schwartz?!
Rostow pomimo że go to wszystko nie wiele obchodziło, sądził że ubliżałoby jego godności, gdyby nie wziął udziału w kwestjach tak ważnych. Udawał więc wielkie zainteresowanie się nowemi mianowaniami na rozmaite urzęda i dostojeństwa w państwie rosyjskiem. I on zaczął wypytywać Piotra szczegółowo. Rozmowa też toczyła się dalej o wieściach i ploteczkach w sferach dworskich, mniej lub więcej kłamliwych i nie uzasadnionych.
Nataszka przenikając zawsze instynktowo męża myśli i pragnienia najtajniejsze, czuła, że radby wprowadzić rozmowę na inne tory i podzielić się z przyjaciółmi przedmiotem, który go zajmywał najwięcej; sprowadzając jedynie do Petersburga. Chciał tam bowiem naradzić się ze swoim znajomym najświeższej daty, księciem Teodorem. Przyszła zatem na pomoc Piotrowi, pytając wprost, na czem stanęła ich wspólna narada?
— Która? — bąknął Rostow.
— Zawsze w tej samej kwestji palącej. — Piotr odrzucił. — Każdy z nas czuje, że w Rosji wszystko idzie