Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Roztopczyna i kilku jeszcze lepszych znajomych. Wszyscy powitali go otwartemi ramionami, rozradowani niesłychanie odniesionem świeżo zwycięstwem. Nie było końca wypytywaniom. Piotr jednak pomimo okazywanej mu zewsząd sympatji miał się na ostrożności. Odpowiadał półgębkiem nie wynurzając się zbytnio przed nikim, szczególniej co do swoich zamysłów na przyszłość. Dowiedział się między innemi że Rostowy są obecnie w Kostromie. Wspomnienie Nataszki jednak zatarło się tak dalece w jego umyśle, że prawie żadnego wrażenia nie wywierało nań jej imię wymówione. Szczęśliwy w ogóle że pozbył się wszelkich ciężarów i związków w życiu, cieszył się również że i ten wpływ nie działa na niego, mimo że poddał się był niegdyś dobrowolnie urokowi tej czarodziejki.
U Trubeckich dowiedział się że księżniczka Marja przybyła do Moskwy. Odwidził ją tego samego wieczora. Po drodze myślał bezustannie o księciu Andrzeju, o jego cierpieniach, o jego śmierci, o łączącej ich serdecznej przyjaźni, a szczególniej o ich ostatniem spotkaniu w przededniu bitwy pod Borodynem.
— Czy też do zgonu był tak gniewny i rozdrażniony jakim go wtedy zastałem? — pomyślał. — Czy też pojął i rozwiązał zagadkę życia przed śmiercią?
Przypomniał sobie poczciwego Platona, porównywając mimowolnie tych dwóch ludzi tak odmiennych, a tak jednak zbliżonych w jego pamięci przez uczucie serdecznej przyjaźni, jaką żywił tak dla jednego jak i dla drugiego. Wchodził smutny i przygnębiony w progi dobrze mu znane pałacu Bołkońskich. Na wstępie zapowiedział kamerdyner z twarzą ponurą i tonem uroczystym,