Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o cofnięciu się Murata, rozkazał iść naprzód. Co sto kroków jednak wstrzymywał wojsko na całe półgodziny. Bitwa skończyła się zatem na szarży wykonanej przez Orłowa, i na stracie zupełnie zbytecznej kilkuset ludzi. W rezultacie Kutuzow dostał za to nową gwiazdę brylantową, Bennigsen sto tysięcy rubli, prócz brylantów, inni sztabowcy rozmaite nader hojne nagrody, w linji zaś posypały się mnogie awanse z niższych stopni na wyższe, co dało powód do wielkich zmian w armji regularnej.
— To tak zawsze, wszystko robi się do góry nogami — utrzymywali po bitwie pod Tarutynem jenerałowie rosyjscy, jak niektórzy jeszcze i dziś utrzymują. Dawali oni nie dwuznacznie do zrozumienia, że tu i owdzie znalazł się jakiś idjota, popełniający głupstwa kolosalne, których oni nie byliby się nigdy dopuścili. Ludzie atoli, co w ten sposób rozprawiali i rozprawiają, nie mają najlżejszego wyobrażenia o sprawie, którą krytykują lub oszukują sami siebie. Żadna bitwa bowiem, tak pod Tarutynem, Borodynem lub Austerlitz, nie odbędzie się nigdy według obliczeń z góry i przewidywań tych, którzy nibyto nią kierują.
Mnóstwo sił nieobliczonych i niezawisłych (bo nigdy człowiek nie jest bardziej niezawisłym niż w chwili gdy rozchodzi się o jego życie lub śmierć,) oddziaływa na przebieg każdej bitwy, ten zaś wpływ uboczny nie da się naprzód obliczyć i nie będzie nigdy stosował się do kierunku jaki stara się nadać bitwie siła woli jednego człowieka. Gdy historycy, Francuzi szczególniej, twierdzą apodyktycznie, że ich wojny i bitwy odbywają