Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zależała od jego woli, a krwawy bój pod Borodynem, kładący trupem przeszło ośmdziesiąt tysięcy ludzi, nie wynikł również z rozkazu Napoleona, pomimo że on wydał po temu wszelkie rozporządzenia, my ośmielamy się jednakże wystąpić z tem zdaniem otwarcie. Skłania nas ku temu godność ludzka, wykazując, że każdy z nas stworzony tak samo jak Napoleon, z duszą nieśmiertelną i wolną wolą. To zdanie zresztą dzieli z nami kilku historyków. W dniu bitwy pod Borodynem, Napoleon nie strzelał do nikogo i nie zgładził ani jednego człowieka. Wszystko zdziałali jego żołnierze, którzy mordowali swoich nieprzyjaciół, nie wskutek odebranych rozkazów, ale z własnego popędu. Cała armja, złożona z Francuzów, Niemców, Włochów i Polaków, wygłodzona, strudzona, w łachmanach; uczuła, stanąwszy naprzeciw tej drugiej armji, zastępującej dalszą drogę, że: „Kto piwa nawarzył, musi je i wypić!“ — Gdyby Napoleon był im wtedy zabronił bić się z Moskalami, byliby jego samego najprzód zamordowali, a następnie rzuciliby się byli wściekle na nieprzyjaciela, to bowiem stało się nieuniknionem!
Po odczytaniu rozkazu dziennego Napoleona, który im obiecywał jako wynagrodzenie za niesłychane trudy, cierpienia i śmierć nawet, że: „potomność powtórzy o każdem z osobna: I on brał udział w tej wielkiej bitwie!“ — odpowiedzieli ma się rozumieć okrzykiem grzmiącym: — „Niech żyje cesarz!“ — Krzyczeli wpierw tak samo przed obrazem króla Rzymskiego, z zabawką w rączce przedstawiającą glob ziemski. Podziwiali i oklaskiwali każdy frazes cesarza, choćby jak był pozbawiony