Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

hrabiemu Bestużew nasze obecne stanowisko. Podziwiam gienjusz jego książęcej mości, który tak umiał przewidzieć obroty nieprzyjaciela.
— Mówiłeś książę o skrzydle lewem? — wtrącił Kaisarow.
— Właśnie... skrzydło lewe jest teraz nie do zdobycia!
Pomimo że Kutuzow powysyłał był i pozbył się z obozu wszystkich trutniów nieużytecznych, Borys wkręcił się jakoś, i otrzymał tytuł adjutanta przy Bennigsenie. Ten zaś, jak ci wszyscy, przy których boku Borys służył, uważał swego adjutanta prawie za genjusz, tak mu potrafił oczy zamydlić i przypochlebić się.
Armja dzieliła się na dwa odrębne obozy. Jedni trzymali się Kutuzowa, i w nim widzieli jedyne zbawienie; drudzy wynosili pod niebiosa zdolności Bennigsena, ubolewając, że Kutuzow żądny władzy absolutnej, nie pozwala mu rozwinąć skrzydeł do lotu szerokiego. Borys umiał zręcznie połączyć uniżoność prawie służalczą w obec Kutuzowa, z wychwalaniem aż do przesady, czynów bohaterskich i animuszu Bennigsena. Dawał do zrozumienia każdemu, kto go tylko chciał słuchać, że ten starzec zdziecinniały, nie byłby w stanie niczem rozporządzić, gdyby nie miał przy boku, swojej prawej ręki, gienjalnego wodza, Bennigsena. Nadchodziła chwila stanowcza, która miała zgubić do reszty i uczynić niemożliwym nadal Kutuzowa, a oddać dowództwo naczelne, w doświadczone dłonie Bennigsena. Gdyby nawet Kutuzow wygrał bitwę jutrzejszą, partja przeciwna nie omieszkałaby przypisać tego powodzenia armji rosyjskiej,