Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 07.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się być czemś mocno zafrasowany? — spytała z kolei Nataszka patrząc mu prosto w oczy.
— Bo kocham cię! — chciałby był jej odpowiedzieć, ale milczał zażenowany i oczy spuścił.
— Dlaczego?... powiedz mi hrabio dlaczego?... błagam cię o to! — trzepała dalej Nataszka, aż nagle i ona zamilkła, zmieszana i strwożona, skrzyżowawszy wzrok z jego oczami rozpłomienionemi.
Piotr przymknął natychmiast powieki, próbował uśmiechnąć się, ale w tym bladym uśmiechu malował się ból serce rozrywający. Wziął ją za rękę, przycisnął do ust drgających i wyszedł nie przemówiwszy więcej ani słowa do nikogo. Postanowił nieodwołalnie, że więcej noga jego nie postanie u Rostowów!





XX.

Pawełek zawiedziony w nadziei, wyśmiany po prostu przez ojca, zamknął się w swoim pokoju i płakał łzami rzewnemi. Nikt atoli przy herbacie wieczornej nie zdawał się zwracać na to uwagi, że ma powieki czerwone i podpuchnięte.
Car przybył nazajutrz. Kilkoro ze służby Rostowów, prosiło o pozwolenie pójść popatrzeć na wjazd cara do miasta. Pawełek ubierał się tego dnia z rana niezwykle długo i starannie... Robił co mógł aby ułożyć włosy i podciągnąć kołnierzyk na wzór mężczyzn dojrzałych!