Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jechał... Czy wiesz co nam wystrychnęła? W obec ciebie nie potrzebuję zachowywać tego w tajemnicy. Zerwała z Andrzejem wszelkie stosunki samowolnie, nie pytając nikogo o radę. Bogiem a prawdą, to małżeństwo nie uważałem nigdy za stosowne. Książę był wielką partją, pod każdym względem, ale brać ślub przeciw woli ojca, wydawało mi się bądź jak bądź, złą wróżbą na przyszłość. Nataszka znajdzie jeszcze takich na tuziny, którzy będą pragnęli jej ręki. Co mnie w tem wszystkiem najbardziej razi, to, że byli narzeczonymi prawie od roku, i że zresztą nie powinna była uczynić kroku tak stanowczego, nie poradziwszy się wpierw rodziców... To też biedactwo aż zachorowało ze zmartwienia. Bóg raczy wiedzieć, co jej tak dolega? Tak, tak, hrabio kochany, wszystko idzie na opak, skoro córka w tak młodym wieku zostanie bez matki.
Piotr widząc staruszka tak przygnębionego tą całą historją, chciał wprowadzić rozmowę na inne tory, ale Rostow wracał uparcie do tego samego przedmiotu.
— Nataszka jest jeszcze trochę cierpiąca — przemówiła Sonia, wchodząc w tej chwili, z wzruszeniem i łzami w głosie, które nadaremnie starała się stłumić — pragnie jednak widzieć cię panie hrabio... Jest w swoim pokoju... i Marja Dmytrówna jest tam również... Prosi, żebyś raczył ją od widzieć...
— To, to, to! — wie żeś hrabio kochany w ścisłej zażyłości z Bołkońskim i chce prawdopodobnie, powierzyć ci coś, co się jego tyczy osobiście — Rostow wtrącił. — Boże, Boże! tak wszystko układało się doskonale, a tymczasem obecnie! — Wyszedł ściskając oburącz swoją