Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIX.

Według ułożonege programu, hrabia Rostow zostawiwszy na wsi chorą żonę, przybył do Moskwy ostatniego stycznia, w towarzystwie Nataszki i Soni. Oczekiwano z dnia na dzień powrotu Andrzeja. Trzeba zatem było pomyśleć na serjo o wyprawie dla Nataszki. Trzeba sprzedać pałac i korzystać z obecności w Moskwie starego księcia Bołkońskiego, aby mu przedstawić przyszłą synowę. Pałac Rostowów, nie opalano przez całą zimę, nie było więc możliwem zamieszkać tamże. Hrabia przyjął też z wdzięcznością, serdeczne zaprosiny Marji Dmytrówny Afrosimow, i zajechał wprost do niej, tem bardziej że on sam, miał tylko zabawić w Moskwie dni kilka.
Dnia pewnego zatem, o dość późnej godzinie pod wieczór, dwa powozy i dwa furgony, przywożące cały tabor z Otradnoe, zajechały na dziedziniec obszerny domu przy ulicy Staro-Stajennej. Dom ten zajmywała sama jedna Marja Dmytrówna, odkąd wydała była za mąż córkę jedyną, jej zaś czterej synowie służyli w wojsku.
Wiek nie potrafił pochylić ku ziemi jej wyniosłej postaci. Jak dawniej, tak i teraz ciskała każdemu prawdę w oczy, ostro, kończasto, nie owijając słów w bawełnę. Cała jej osoba, zdawała się być żyjącym protestem przeciw wszelkim słabostkom i niepowściągliwościom ludzkości, których ona nigdy nie zaznała. Wstawała do dnia zimą i latem. Wdziewała na siebie w lecie lekki