Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 02.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

istnieje zawieszenie broni i że oni, marszałkowie francuzcy, idą konferować z księciem Auerspergiem. Oficer stojący na straży, wpuszcza ich do baszty na końcu mostu. Opowiadają mu rzeczy niestworzone, kłamią bezczelnie, że wojna już skończona, że cesarz Franciszek zaprosił do siebie cesarza Napoleona, a co do nich samych, dążą oni prostą drogą na konferencję do księcia Auersperga... i tysiąc podobnych banialuk... Oficer daje znać o tem Auerspergowi. Ci panowie ściskają najserdeczniej swoich nieprzyjaciół, przekamarzają się z nimi najweselej, wsiadają jak na konia na ich armaty, a tymczasem oddział Francuzów, chyłkiem, milczkiem, podchodzi do mostu i rzuca do wody wory z palnemi materjałami. Zjawia się w końcu nasz kochany książę Auersperg von Nautern.
— Drogi nam nieprzyjacielu! kwiecie rycerzy „bez trwogi i bez zarzutu!“ bohaterze z kampanji tureckiej, zakończmy naszą nieprzyjaźń, możemy podać sobie nawzajem dłoń pojednawczą! cesarz Napoleon pała chęcią poznania księcia Auersperga... Jednem słowem, ci panowie, którzy nie darmo urodzili się Gaskończykami, tak mu mydlą oczy słówkami pięknemi, on zaś ze swej strony tak czuje się zaszczyconym stosunkiem serdecznym i poufałym z marszałkami Francji, tak go olśniewają płaszcz purpurowy i strusie piura na Murata kapeluszu stosowanym, że wśród tych błyskawic zapomina najzupełniej o ogniu, którym powinien był przyjąć nieprzyjaciela.
Mimo żywości w opowiadaniu, Bilibin zatrzymał się na chwilę w tem miejscu, aby zostawić czas księciu