Strona:Lew Tołstoj - Szczęście rodzinne.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dodał — pani rozumie, dlaczego uciekam; nie mówmy więcej o tem proszę, bardzo proszę.
— O, nie, nie, musimy mówić — zawołałam, a łzy drżały mi w głosie. — Powiedz że mi pan wreszcie: czy on ją kochał, czy nie?
Sergiusz Michałowicz milczał.
— A więc jeżeli nie kochał, pocóż ją zwodził, poco się bawił, jak z dzieckiem? — zawołałam.
— Tak, tak! A, winien, — przerwał mi. — Ale się wszystko skończyło i rozstali się, jako przyjaciele.
— Ale to okropne! Czyż niema innego zakończenia? —
— Jest — rzekł, odejmując ręce od twarzy i patrząc mi prosto w oczy, — jest owo zakończenie. Tylko na miłość Boską, niech mi pani nie przerywa. Jedni utrzymują — zaczął, uśmiechając się smutnie — że A. zakochał się w B. szalenie i oświadczył jej się, a ona go wyśmiała. Dla niej to była igraszka, jemu chodziło o śmierć lub życie!
Chciałam mu przerwać, oburzyć się, że odpowiada za mnie, ale położył swoją rękę na mojej, wstrzymując mnie.
— Zaczekaj, pani — szepnął drżącym głosem — jest jeszcze jedno zakończenie: Powiadają, że ona ulitowała się nad nim; nie znając siebie i świata, sądziła, że może go pokochać i zostać jego żoną. I on szaleniec uwierzył, że zacznie się dla niego nowe życie, ale ona opamiętała się w porę, zmiarkowała, że się oszukują wzajemnie. Ale dajmy temu pokój! — zawołał — i począł chodzić po pokoju.
Choć nie chciał już mówić o tem, ale czułam że sercem drżącem wyczekuje na moje słowa.
Chciałam się odezwać, ale nie mogłam, coś mnie dławiło w gardle.
Spojrzałam na niego, był blady; dolna warga drżała mu silnie. Żal mi się go zrobiło, zapanowałam nad wzruszeniem i odezwałam się głosem cichym, urywanym.
— A trzecie zakończenie — zaczęłam i umilkłam — ale i on milczał, a trzecie zakończenie takie: on jej nie ko-