Strona:Leopold Świerz - Wycieczka do Morskiego Oka zimową porą.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

po spaleniu schroniska, wystawionego na terytoryum spornem przy Morskiem Oku szukała sprawców na ziemi polskiej: na Łysej, w Brzegach, w Białce... nie wiedzieć za czyjem zezwoleniem, i na jakiej podstawie prawnej.
Wskutek niezałatwienia sporu granicznego około Morskiego Oka stosunki graniczne w tej stronie są nader opłakane. Zmarłego na Łysej nie chcą chować ani w Jaworzynie, ani w Jurgowie; zwłoki zmarłego trzeba wieźć aż do odległej Białki, jak się niedawno temu wydarzyło. Jurgowianom i Białczanom, co pasą około Morskiego Oka, przejazd przez Jaworzynę nie jest dozwolony; chcąc się dostać ku Rybiemu, muszą okrążać znaczną przestrzeń. Dziadoniowi z Łysej wstęp do Jaworzyny wzbroniony, żywność przynosi jego żona na plecach. Prócz żony Dziadonia wolno także siedmioletniemu jego synowi chodzić do Jaworzyny, lecz po to, aby tam się wynarodowił. Chociaż bowiem na Spiżu mieszkają Polacy, to jednak pedagogowie madziarscy nie trzymają się tej zasady, że początkowa nauka w szkołach ludowych odbywać się winna w języku ojczystym, a więc na Spiżu w języku polskim. Dla Węgrów Polacy nie istnieją, niema też u nich nigdzie szkół ludowych polskich. Początkowa nauka na Spiżu odbywa się na podstawie języka słowackiego, lecz już w pierwszym roku szkół ludowych zaczyna się madziaryzowanie.
Przypadkowo natrafiłem u Dziadonia na Łysej elementarz, nazwany przez tegoż „sylabikarzem“. Jeszcze się dziecko nie nauczy czytać w pierwszym roku szkół ludowych, choćby po słowacku, a już zmuszone jest uczyć się po węgiersku na podstawie tego „sylabikarza“.
Już to trzeba przyznać, że dawniejsze przysłowie „Polak — Węgier, dwa bratanki“ zaciera się obecnie co raz bardziej, chociaż nie tak dawno temu, oba narody „pieczętowały krwią braterstwo“, chociaż nie tak dawno Polacy w Wiedniu bronili słusznych praw Węgier. Drugi bratanek jakoś o tem wszystkiem zapomniał, i pozwala niewolniczym i nikczemnym pismakom na swobodnej ziemi węgierskiej na temat „penes Rybi staw“ wyszydzać w dziennikach dawne przywileje królów polskich, nadających Białczanom prawo paszenia około Morskiego Oka, chociaż w duchu tych przywilejów późniejsi autorowie nie polscy i instytuty nie polskie kreśliły zgodnie z prawdą granice około