Strona:Leopold Świerz - Wycieczka do Morskiego Oka zimową porą.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poczynek od godz. 10 m. 25 do 11. Śród popasu dowiadujemy się, że Jurgowianie są bardzo wyzyskiwani przez dwór Jaworzyński, że za zwóz sągi drzewa trwający trzy dni zarobią zaledwie 1 złr. 60 ct. tj. 53⅓ dziennie.

W 25 minutach przyjeżdżamy do Jaworzyny w tem przekonaniu, że stąd dostaniemy się sanną wkrótce na Łysą. Pytamy się „czy dobra sanna do Jaworzyny?“ Otrzymujemy odpowiedź niepomyślną, że obecnie nikt tam nie jedzie ani wozem, ani saniami, że tylko piechotą do Łysej dostać się można Nie chcemy dać wiary temu i minąwszy o godz 11 m. 30 huty Jaworzyńskie dążymy ku Łysej i dostajemy się z wielką trudnością na wzgórze naprzeciw wili ks. Hohenlohego. Puszczamy się na dół. Lecz w miękkim i głębokim śniegu koń zapada co raz bardziej, chwilami nawet nie może wydobyć nóg. Góral z Białego Dunajca Żeglin utrzymuje, że na żaden sposób dalej nie można ruszyć, inaczej koń połamie nogi. Radzę więc góralowi, „poczekajcie, ja w tych stronach dobrze obeznany, pójdę sam piechotą do Łysej, bo przecież stąd napowrót wracać nie myślę. Z Łysej poślę wam Dziadonia albo jego syna po rzeczy, a wy zanocujecie w Jaworzynie lub w Podspadach, jutro do was wrócę“. Brodzę tedy po śniegu miękkim a głębokim z kosturem w ręku; noga zapada się po kolano a kostur do połowy; za każdem posunięciem się naprzód trzeba było wydobywać to lewą to prawą nogę, osobno znowu zapadający się kostur; z kosturem brodzić nie dobrze, a bez tegoż jeszcze gorzej, bo łatwo się można przewrócić. Na stosunkowo małej przestrzeni brodzenie to i zapadanie się co chwila po śniegu trwa do 1-ej godziny po południu. Dotarłem wreszcie do Łysej dosyć zmęczony. Tutaj odbyła się nasamprzód narada z leśnym Dziadoniem, czy tegoż samego dnia wybrać się jeszcze można do Morskiego Oka, aby w schronisku zanocować. Dziadoń utrzymywał, że w schronisku w nocy zimno, zwłaszcza, że niema drzewa przygotowanego że zatem lepiej na Łysej zanocować a nazajutrz wybrać się o świcie w dalszą drogę. Przystałem na tę radę. Resztę dnia tego przepędziłem na wypytywaniu się o miejscowe stosunki obecne. Już to na zimno w izbie leśnego nie można było narzekać, ciepłota wynosiła o 3½ po poł. 21° C.[1] Przede wszystkiem interesowała mnie „gospodarka żandarmeryi węgierskiej,“ która

  1. Ciepłota powietrza na Łysej podówczas +2° C.