Przejdź do zawartości

Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lewin odpowiedział żonie i zaufawszy jej pozornemu spokojowi poszedł przebrać się.
Gdy wrócił po paru minutach, zastał Kiti na tem samem miejscu; gdy podszedł ku niej, spojrzała na niego i wybuchnęła płaczem.
— Co? co? — dopytywał, wiedząc już z góry, co.
— Zakochałeś się w tej wstrętnej kobiecie, oczarowała cię... widzę to po twoich oczach. Tak, tak! Inaczej być nie może. Piłeś i grałeś w klubie, a potem pojechałeś i do kogo? Musimy koniecznie jechać... ja wyjeżdżam jutro...
Lewin długo nie mógł uspokoić żony; uspokoił ją wreszcie, gdy przyznał się, że uczucie litości i wypite wino odebrały mu panowanie nad sobą, że uległ wpływowi Anny, i gdy obiecał, że teraz będzie jej unikał.
Do jednej tylko rzeczy przyznawał się szczerze, że sam nie wie już co robić, siedząc w Moskwie, gdzie spędza się czas tylko na gadaniu, jedzeniu i piciu; oboje ani się spostrzegli, jak zegar wybił trzecią, i dopiero wtedy, pogodziwszy się już zupełnie, mogli zasnąć spokojnie.

XII.

Pożegnawszy się z gośćmi Anna zaczęła chodzić po pokoju. Z chwilą, gdy Lewin wyszedł, Anna zupełnie przestała o nim myśleć, chociaż bezwiednie (jak postępowała w ostatnich czasach ze wszystkimi młodymi mężczyznami) przez cały wieczór robiła wszystko, co tylko mogła, aby wzbudzić w nim uczucie miłości ku sobie, i chociaż wiedziała, że osiągnęła swój cel, o ile można go osiągnąć w ciągu jednego wieczoru, mając do czynienia z uczciwym, żonatym człowiekiem. Lewin podobał się Annie nadzwyczaj. Nie zważając na wyraźną różnicę, z męskiego punktu zapatrywania się, pomiędzy Wrońskim a Lewinem, Anna, jako kobieta, dostrzegła, że obydwaj mają w sobie wiele wspólnego, za co Kiti pokochała i Wrońskiego i Lewina.