Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w miarę. Wczoraj w poselstwie zagraniczni goście szeptali po kątach, że jej czar zadał kłam rozpuszczanym o niej plotkom potwarców.
Wszystko zawdzięcza memu bratu. Ile się namęczył, aby oduczyć ją od nieprzystojnych wybuchów płaczu i śmiechu. On ją sam nauczył, jak obchodzić się z wachlarzem. Ona rozwinęła wymowę ruchu wachlarza do granic perfekcji.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Jest mi posłuszną. Nie rozdrażnia zadrości kobiet, trzymając mężczyzn w odległości należytej. Jest oddana jedynie królowi. Ludwik przez wdzięczność posłał Janowi sporą sumę, która bratu jednak nie na długo starczy, bo ma dziurawe sita zamiast rąk. Podziwiają tu hrabinę, że nie puszy się zbytkiem, ograniczyła swoje wydatki do pensji, wypłacanej przez generalnego dzierżawcę Vitry. Sądzono, że będzie niepoprawną zbytnicą. Jej bezinteresowności oddał pochwałę sam Choiseul. Nikt nie wie, że to rada mego brata, który z królewskiej nagrody przysyła jej środki, rekompensujące jej skromność.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dziś hrabina otrzymała list od mego brata. Z uznaniem cytowała zeń ustępy. Umie je na pamięć:
„Nie daj się zepchnąć ze szczytu, na który weszłaś. Miej się wciąż na baczności. Twoja nad-