Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i ma „papier“. Ość rybia będzie piórem. Atrament? — krew własna! — przewiązuje mocno palec — koniec nabrzmiewa krwią — dość przekłuć — jest drogocenna kropla; zmieszana z wodą pewna ilość służy do pisma. W nędznem świetle piwnicy więziennej tak powstaje cały traktat.
Czyta go duchowny Bastylji, jezuita Griffet to nic, że wysługuje się rządowi; w danym razie tem cenniejsza jest jego pochwała projektu. Dostarcza Latude’owi pióra, papieru, atramentu. Przepisany na czysto projekt zostaje przedstawiony Królowi dnia 14. kwietnia 1758 roku. Triumf? tak! projekt Latude’a natychmiast zostaje wprowadzony w armji i służy udoskonaleniu jej na długie lata. Klęska? — tak! twórcę pozostawiono nadal w więzieniu!
Przechodzi kilka miesięcy. Latude nie upada na duchu. Podaje nowy projekt: kasy ubezpieczenia wdów po oficerach. Wyborna nowość znowu zostaje przyjęta. Ale projektodawca dalej siedzi w więzieniu!
Na ten raz zdjęła go rozpacz ostateczna. Sto trzydzieści trzy godziny przeleżał w lochu, nie pijąc, nie jedząc. Straż gwałtem wlewa mu przez zaciśnięte zęby parę łyków buljonu. Nie pozwala zamorzyć się głodem. Ocalał. Ale w lochu są skorupy. Chwyta je — przerzyna sobie żyły u rąk i nóg. Z upływu krwi omdlewa. Zjawia się chirurg — przewiązuje rany — ratuje więźnia. I jeszcze trzymają go w tym lochu, gdzie przesiedział już lat siedem!
Uwolnienie przyniosła powódź. Dozorca żali się, że nie może chadzać do wilgotnej celi, której podłogę zalała woda Sekwany. Dopiero wtedy władza przenosi więźnia z piwnicy — na wieżę. Ma świeże powietrze — i widok z góry. Już znowu umysł jest czynny.