Przejdź do zawartości

Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„To bardzo miły chłopiec,“ rzekła.
„A! bardzo miły.“
„I... niebezpieczny..“
„Tak? Dokąd pojechał?“
„Do Bastylji,“ odparła spokojnie Markiza.
„Sam?“
„Jak widziałaś... sam, droga Hausset. Nie lubię gwałtu.“