Strona:Leo Belmont - Kwestia żydowska.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— jak przewidział Orgelbrand — „pachnie amoniakiem“ (zawsze tamże).
Drugim szczęśliwym wypadkiem jest, że, jakichkolwiek realnych usług — np. in spe na przyszłe wybory — oczekiwać mógłby Rząd od nowej partii, to jednak za jej ewentualne grzechy odpowiadać nie zechce, że nie zsolidaryzuje się z nimi, gdyby partia potknęła się w swoich zapędach do „siły i wielkości państwa“, próbując przeskoczyć bariery „przesądzone przez ustawy konstytucyjne“, że murzyn który nie zrobił „swojego“, będzie zwolniony, że państwo odwróci się od lubującego się w harcach i pozostawi niefortunną partię, jak każdą inną, swemu losowi w walkach z uczciwymi i ewentualnie zasobniejszymi w argumenty przeciwnikami.
Wreszcie sam autor artykułu w „Gazecie Polskiej“ pięknym gestem wyjaśnienia, iż nie chodzi o komunikaty z pieczątką oficjalną, ale o próbki pomocy partyjnej przeciążonemu kłopotami państwu, tym samym odsłania szlachetnie przyłbicę i domyślnie zaprasza nas, abyśmy nie liczyli się z jego ewentualnym uprzywilejowanym stanowiskiem i śmiało rąbali się z nim sztuką krzyżową, bo jest on gotów każdej chwili złożyć na ołtarzu uczciwej polemiki ofiarę ze swego tytułu: „wybitny“: nawet ważkie „n“, byleby był „wybity“ poważniejszymi argumentami.
Byłoby więc niesłusznym nie skorzystać z tego zaproszenia dla dobra państwa i nie stanąć do turnieju — czy to w rachubie na swoją odwagę, zręczność, słuszność, moc argumentów, czy poprostu na ryzyko szczęścia, jak zgoła wypadnie efekt sumiennie ocenionej rozprawy turniejowej.
Zresztą odrzućmy maluczkie kwestie ambicyj personalnych, pozwólmy — gdy chodzi o sprawy nader poważne — ścierać się rzeczowym argumentom, niby symbolicznym bóstwom nad wstrząśniętą bojami żydowską Troją.

KOMENTATORSKA ROLA „GAZETY POLSKIEJ“.

Przyjmując — że tak powiem — przyjacielsko-poufną pogawędkę polemiczną ze świetnym publicystą „Gazety Polskiej“ (artykuły z dn. 25, 26, 27 maja i 1, 4, 9, 12 czerwca), nie chciałbym obarczać go odpowiedzialnością za to wszystko, co wypadkiem