Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

intryg, byłaś raczej sama bezwolną ofiarą losu. Nie jesteś winną, że Opatrzność dała ci oczy marzące, wpół zawarte... Byłaś pięknem życia i nie twoją jest winą, że urodziłaś się w brzydkim czasie, który nie dorósł do bezinteresownego podziwiania arcydzieł bożych. Życzę ci szczęścia na przyszłej drodze. Ale boję się, że czas staje się coraz brzydszy, przez obciążenie grzechem dziedzicznym narastającym z dnia na dzień, i że nie zaznasz szczęścia. Daj Boże, abym się myliła!

ROZDZIAŁ XIII.
Gra.
Powrót męża do praw małżeńskic
h.

Kłopoty finansowe dały się zażegnać przez sprzedaż kilku dóbr nieruchomych, oraz nowonabytego majątku Saint-Vrain, który pani Dubarry początkowo zamierzała zatrzymać w swojem ręku. Ale jej plany zajęcia się gospodarką w tym majątku prysły. Zbyt lekkomyślną była z natury i wychowania, aby potrafiła wogóle jakiś plan życia przeprowadzić cierpliwie i poważnie i trudy agronomiczne przerastały zasób jej wiedzy i zdolności. Co dnia kładła się spać z myślą o tem, że od jutra rozpocznie rządzić i rachować — brała się nazajutrz do kontroli wydatków; ale cyfry nudziły ją, zawstydzanie nieuczciwych administratorów sprawiało jej mękę i dzień pracy nie dawał rezultatów.