Strona:Leo Belmont - A gdy zawieszono „Wolne Słowo”.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   64   —

się jasnym, czemu krytycyzm spółczesny, bilansując zasługi Spencera, mocno poszczerbił jego opinię. Oddając mu hołdy, ówdzie zarazem dowiedziono wielkiemu encyklopedyście, że nie posiadał dość ścisłej wiedzy przyrodniczej, ówdzie dogrzebano się w wielkim agnostyku — pozytywiście wcale me pozytywnego metafizyka, ówdzie wielkiego filozofa zdegradowano na „wielkiego pisarza filozoficznego w rodzaju Cycerona“.
Teraz miałem sposobność osobiście sprawdzić kruchość podstawowej formułki Spencera. Przypatrując się warszawskiemu towarzystwu w Udziałowej, z jednej strony widziałem niewątpliwy fakt ewolucji; z drugiej — niewątpliwą była dysolucja. Nie było zatym ani jednej ani drugiej w istocie procesu. Innem i słowy, cała teorja brała w łeb...
Trzeba było zarzucić punkt widzenia fizykalny i biologiczny. Występowała na jaw wielka prawda: konieczność zastosowania właściwej metodologii do specyficznego zjawiska. Tłoczenie się ludzi w Udziałowej było to zjawisko par excellence socjologiczne. Należało je zbadać, jako takie.
Spróbuję!
Człowiek jest zwierzęciem politycznym. To wiadomo już od czasów Arystotelesa. Ale warszawiak jest zwierzęciem politycznym w kwadracie. Sądzę, że na całym świecie niema drugiego zbiorowiska ludzi politycznych w tym stopniu, co w Warszawie. W swoim czasie warszawiak wiedział dobrze, co zamierza zrobić Napoleon I. Znacznie później czytał w sercu Napole-